Długie, jasne nitki powiewające na zboczach wulkanu Kilauea to „włosy Pele”, rzadkie zjawisko nazwane imieniem hawajskiej bogini wulkanów, która w legendach wyrywała je sobie ze złości.

Powstają w wyniku szybkiego rozciągania i chłodzenia wyrzucanej w powietrze magmy bazaltowej o niskiej lepkości. Są bardzo kruche, a pojedyncze nitki mogą osiągać długość do 2 metrów. Średnica włosa waha się od zaledwie 0,001 do 0,3 mm. Cienkie pasma są łatwo unoszone przez wiatr i zbierają się w kępach na ziemi lub osadzają na napotkanych przeszkodach, nawet wiele kilometrów od wulkanu.

Choć wyglądają sielsko i anielsko, to potrafią być bardzo groźne. Można się łatwo nimi skaleczyć, a skutki ich przypadkowego połknięcia lub wciągnięcia do dróg oddechowych będą fatalne. Ale zawdzięczamy im nie tylko malownicze fotografie – były inspiracją do stworzenia wełny skalnej, zwanej powszechnie mineralną, wykorzystywanej powszechnie do izolacji cieplnej, akustycznej i przeciwpożarowej naszych domostw.

Włosy Pele. NASA Goddard Space Flight Center, CC BY 2.0 via wikimedia commons

Na pomysł wykorzystania tego materiału do celów budowlanych wpadli XIX-wieczni badacze, obserwując właśnie produkty erupcji wulkanu Kīlauea. Pierwszy patent zgłoszono w 1840 roku, a w Polsce jego popularność zaczęła się dopiero w latach 70-tych XX wieku.

Do wytworzenia wełny mineralnej trzeba odtworzyć procesy zachodzące w wulkanie. W żeliwnych piecach podgrzewa się bazalt i gabro, a także wapień i dolomit. W temperaturach powyżej 1000 stopni Celsjusza przechodzą one w płynną lawę, którą następnie schładza się w wysokoobrotowych dyskach, uzyskując cieniutkie włókna. Potem są one zlepiane żywicą i formowane do pożądanych kształtów.

„Włosy Pele” występują nie tylko na Hawajach – można je znaleźć m.in. na wulkanie Masaya w Nikaragui, na Etnie we Włoszech i wulkanie Erta 'Ale w Etiopii. Na Islandii podobny materiał nazywa się „włosami czarownic”.

Włosy Pele pod mikroskopem. Autor: Cm3826 – Own work, CC BY-SA 4.0, via wikimedia commons