W geologii „nagle” znaczy najczęściej kilkaset tysięcy lat, a „szybko” – kilka milionów. Jednak czasami drastyczne zmiany zachodzą w naprawdę ekspresowym tempie, w przeciągu zaledwie kilku – kilkunastu lat. A czasami jeszcze szybciej – w kilka miesięcy, a nawet tygodni.
Jedne z takich zdarzeń miały miejsce całkiem niedawno, gdy Ziemia wychodziła powoli z ostatniego zlodowacenia. I wtem, około 12800 lat temu na półkuli północnej nastąpiło nagłe i znaczne ochłodzenie, które trwało około 1300 lat. Ta faza została nazwana młodszym dryasem, a jej początek przypomina nieco scenariusz z filmu katastroficznego „Pojutrze” (2004 r.). Nazwa pochodzi od rośliny – dębika ośmiopłatkowego (Dryas octopetala), której pyłek znaleziono w osadach z tego okresu.
Szacuje się, że średnia roczna temperatura na świecie obniżyła się o 2 – 6 stopni Celsjusza, a na Grenlandii zmiana była jeszcze większa – dochodziła do 10 stopni.
Góry lodowe docierały aż do wybrzeży Portugalii. Na świecie zmiany klimatu w tym okresie były nierównomierne – w niektórych regionach znacznie spadły sumy opadów, częściej pojawiały się silne wiatry i burze. W trakcie ochłodzenia lodowce ponownie zwiększyły swoją powierzchnię, choć nie osiągnęły zasięgu z maksimum poprzedniego zlodowacenia. Zmieniły się siedliska roślin, a tundra lodowcowa zastąpiła duże połacie europejskich lasów. Inne lądy pustynniały, a wiatr wywiewał z nich drobne osady, tworząc warstwy lessów.

Co mogło spowodować tak ogromne i szybkie zmiany klimatu?
Jest kilka hipotez, z których najbardziej popularna mówi o nagłym uwolnieniu ogromnych ilości wód (około 9500 km³) pochodzących z topniejących lodowców i przelaniem ich do Atlantyku oraz Oceanu Arktycznego. Zaburzyło to cyrkulację prądów oceanicznych, prowadząc do spowolnienia lub zatrzymania transmisji ciepła z obszarów równikowych na wyższe szerokości półkuli północnej. Obecnie rolę takiego „kaloryfera” Europy pełni Prąd Zatokowy – Golfsztrom, znacznie ocieplając i łagodząc klimat naszego kontynentu. Paradoksalnie więc, ocieplenie klimatu spowodowało jego gwałtowne ochłodzenie.
Inna teoria mówi o wzmożonym wulkanizmie, powodującym zmianę cyrkulacji atmosferycznej i natężenia promieniowania słonecznego docierającego na powierzchnię Ziemi. Jeszcze inni naukowcy twierdzą, że winny był upadek dużego meteorytu lub eksplozja w atmosferze roju mniejszych ciał niebieskich.
Autor: Anita Starzycka