„Kup sobie gwiazdkę” – sugerują niektóre reklamy w internecie. „Nazwij ją imieniem babci, będzie wzruszona” – dodają. Brzmi romantycznie, ale… niestety nie ma nic wspólnego z rzeczywistością naukową. Prawdziwe nazwy gwiazd, planet i innych obiektów kosmicznych nie pochodzą z ogłoszeń ani z zestawów prezentowych. Od ponad stu lat decyduje o tym wyłącznie jedno ciało: Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU – International Astronomical Union).

Kto naprawdę decyduje o nazwach w kosmosie?

Międzynarodowa Unia Astronomiczna (IAU – International Astronomical Union) została powołana do życia w 1919 roku i od tego czasu odpowiada za oficjalne nazewnictwo ciał niebieskich. Organizacja ta nie uznaje żadnych prywatnych ani komercyjnych „nadań imion” – choćby nie wiem jak pięknie oprawionych w ramkę i opatrzonych certyfikatem. Kupując „swoją gwiazdę” przez internet, dostajemy więc co najwyżej ładny papier do powieszenia obok walentynki dla chomika. W sensie astronomicznym taka gwiazda nie istnieje – przynajmniej pod wskazaną nazwą.

IAU ma dość rygorystyczne zasady, które muszą spełniać wszystkie nowe nazwy. Przede wszystkim – muszą być jednoznaczne, unikalne, neutralne kulturowo i politycznie, nie mogą być obraźliwe, zbyt długie (preferowana długość to maksymalnie 16 znaków), trudne do wymówienia ani zbyt potoczne. Jeśli więc marzysz o „Planecie Grażyna” albo „Mgławicy Kiełbasa”, mamy złą wiadomość – to nie przejdzie.

Dodatkowo każdy typ obiektu ma swój własny motyw przewodni. I tak:

  • Wenus nosi imiona kobiet z mitologii i historii;
  • Merkury został zarezerwowany dla artystów, pisarzy i kompozytorów;
  • Mars – to planeta wojny, więc nazwy pochodzą od słów związanych z konfliktem w różnych językach;
  • Księżyc – tu hołd oddaje się uczonym i naukowcom;
  • komety – noszą imiona swoich odkrywców.

IAU dba również o to, by nie powielać nazw już istniejących i by można je było używać międzynarodowo – bez względu na język i alfabet.

Polskie ślady na niebie

Choć komercyjne nadawanie nazw to fikcja, to nie znaczy, że w kosmosie nie ma polskich akcentów. Wręcz przeciwnie – jest ich całkiem sporo!

Największym z nich jest obiekt odkryty przez Uniwersytet Warszawski w 2010 roku, który nazwano Dziewanna – od słowiańskiej bogini przyrody i płodności. To oficjalna, uznana przez IAU nazwa.

W 2024 roku obiekt w głównym pasie planetoid pomiędzy orbitami Marsa i Jowisza nazwano Pazura – na cześć aktora Cezarego Pazury. Nieco wcześniej nazwano planetoidę Jogaila – to litewska forma imienia króla Władysława Jagiełły. Są też inne: Małysz, Stoch, Iwanowska (pierwsza polska profesor astronomii), Lechmankiewicz (Lech Mankiewicz – popularyzator nauki), Słodowy (twórca kultowego programu „Zrób to sam”), a także Solaris i Pirx, czyli ukłon w stronę twórczości Stanisława Lema.

Nie brakuje też odniesień do polskich naukowców, m.in. Dudzińskiego, Rożka, Breitera, oraz nazw regionalnych – takich jak Sierpc. Ciekawym przypadkiem jest obiekt OAUAM – to akronim Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

Kratery, doliny, góry… z Polski

Nie tylko gwiazdy i planetoidy noszą znajomo brzmiące imiona. Nazwy związane z Polską pojawiają się także na powierzchniach innych planet i ciał niebieskich. Przykłady?

  • krater Kopernik (Copernicus) – na Księżycu, jeden z najbardziej znanych i spektakularnych;
  • kratery Mickiewicz, Komeda i Chopin – na Merkurym, gdzie panuje prawdziwie artystyczna atmosfera;
  • Krakow Vallis – dolina na Marsie;
  • Torun Dorsum – forma grzbietowa na Merkurym, nazwana na cześć rodzinnego miasta Mikołaja Kopernika.

To właśnie tego typu nazwy są zatwierdzane przez IAU i uwzględniane w oficjalnych mapach planetarnych oraz publikacjach naukowych.

Krater uderzeniowy na Merkurym, średnica 1550 km. Obiekt nie do wynajęcia na Airbnb, ale za to z pięknym widokiem na górę Chopina i dolinę Mickiewicza. Fot. NASA

A gdyby tak… nazwać coś po swojemu?

Choć IAU nie przyjmuje propozycji od prywatnych osób „za opłatą”, to jednak raz na jakiś czas ogłasza międzynarodowe konkursy, w których można zgłosić propozycje nazw dla konkretnych obiektów – zwykle w ścisłej współpracy z zespołami naukowymi. W 2015 roku w ramach projektu NameExoWorlds Międzynarodowa Unia Astronomiczna dopuściła głosowanie publiczne, dzięki któremu jeden z systemów planetarnych otrzymał nazwę Solaris – a jego planeta to Pirx. Wybrano je spośród propozycji zgłoszonych przez polską społeczność astronomiczną.

Zatem: jeśli masz pomysł na nazwę dla jakiegoś obiektu w przestrzeni kosmicznej – zamiast iść na skróty przez wątpliwe certyfikaty, zaangażuj się w świat astronomii. Może kiedyś to właśnie Twoja propozycja trafi na oficjalną mapę Układu Słonecznego?

Podsumowując…

Kupowanie gwiazdy w internecie to zabieg czysto marketingowy – nie daje żadnych praw ani rozpoznawalności w świecie nauki. Prawdziwe nazwy przyznaje Międzynarodowa Unia Astronomiczna, zgodnie z jasno określonymi zasadami i motywami. Choć trudno się do tego świata „dostać”, nie jest to niemożliwe – czego dowodem są liczne polskie ślady w kosmosie. Od Kopernika po Dziewannę, od Pirxa po Pazurę – jesteśmy tam obecni.