Wulkanów na Islandii nie brakuje – to przecież jedna z najbardziej aktywnych geologicznie wysp świata. Ale Þríhnúkagígur (czyt. Thrihnukagigur, czyli „Krater Trzech Szczytów”) to absolutny unikat. To jedyny wulkan na świecie, którego komora magmowa jest dostępna dla turystów – i to nie w formie muzealnej ekspozycji czy multimedialnej symulacji, ale jako realne, surowe wnętrze Ziemi, do którego można… zjechać windą.
Podróż do wnętrza wulkanu
Wyobraź sobie, że wsiadasz do stalowej kabiny zawieszonej nad ciemną otchłanią, a potem przez kilka minut opadasz w dół 213-metrowego komina – niemal tyle, ile wynosi wysokość warszawskiego Pałacu Kultury i Nauki. To nie scena z filmu science fiction, ale atrakcja turystyczna dostępna zaledwie 30 minut jazdy od Reykjavíku. Na końcu zjazdu lądujesz w pustej komorze magmowej, która mogłaby pomieścić trzy boiska do koszykówki.
Dlaczego ta komora w ogóle istnieje?
Zazwyczaj, gdy magma przestaje napływać, a ciśnienie opada, ściany komory magmowej zapadają się, tworząc zapadlisko lub krater. W przypadku Þríhnúkagígur stało się coś absolutnie wyjątkowego: podczas ostatniej erupcji – około 4000 lat temu – magma opuściła komorę, nie niszcząc jej struktury. Dzięki temu wnętrze zachowało się w stanie niemal nienaruszonym – surowe, potężne i fascynujące.
Odkrycie przez pasję i przypadek
Choć wulkan był znany lokalnym mieszkańcom od wieków, dopiero w 1974 roku jego pełny potencjał odkrył islandzki speleolog Árni B. Stefánsson. To on zainicjował badania oraz zaproponował stworzenie infrastruktury umożliwiającej eksplorację tego niezwykłego miejsca. Przez lata projekt dojrzewał – aż w 2012 roku Þríhnúkagígur otwarto dla zwiedzających.
Wnętrze jak z innej planety
Wnętrze komory magmowej zapiera dech w piersiach nie tylko rozmiarem, ale i kolorami. Ściany mienią się odcieniami żółci, czerwieni, zieleni, fioletu i błękitu. To efekt działania wysokiej temperatury i ciśnienia na minerały obecne w magmie: siarczany, tlenki żelaza, miedzi, manganu i innych pierwiastków utworzyły barwną mozaikę, jakiej nie da się podrobić. To geologiczna katedra – surowa, kolorowa i pełna tajemnic.

Podziemna scena koncertowa i plan filmowy
Taka przestrzeń nie mogła umknąć uwadze artystów. W 2015 roku islandzki zespół Kaleo nagrał tutaj kultowy utwór „Way Down We Go”, a rok później odbył się pierwszy w historii koncert wewnątrz komory magmowej, podczas którego wystąpił Chino Moreno z zespołu Deftones. Miejsce przyciągało też producentów filmowych i fotografów – wnętrze Þríhnúkagígura pojawiło się w dokumentach BBC, sesjach dla marek modowych, a także w projektach edukacyjnych.
Czy to bezpieczne?
Tak – choć brzmi to jak szaleństwo, wizyta w Þríhnúkagígur jest w pełni zabezpieczona technicznie. Turyści zjeżdżają do wnętrza za pomocą windy linowej, obsługiwanej przez doświadczoną ekipę, a sam zjazd odbywa się pod czujnym okiem przewodników. Warunki wewnątrz są stabilne, a wulkan pozostaje uśpiony od kilku tysięcy lat, bez oznak wzrostu aktywności.
Magia i nauka w jednym miejscu
Þríhnúkagígur to nie tylko turystyczna atrakcja – to geologiczne laboratorium, pozwalające naukowcom badać strukturę komór magmowych in situ. Możliwość obserwacji ścian od środka, ich struktury, warstwowania i składników mineralnych, daje wyjątkową okazję do analizy procesów wulkanicznych z pierwszej ręki. To miejsce, gdzie geologia przestaje być abstrakcją – staje się zmysłowym doświadczeniem.
Ziemia, która mówi
Wnętrze wulkanu to coś więcej niż skały i kolory. To żywa opowieść o wnętrzu naszej planety – o ciśnieniu, temperaturze, o lawie, która raz wylewa się z furii, a innym razem znika bez śladu. Þríhnúkagígur pozwala zajrzeć tam, gdzie zwykle można się tylko domyślać. To kontakt z Ziemią bez pośredników, podróż nie tylko w głąb wulkanu, ale też – symbolicznie – w głąb własnej ciekawości.
Zdjęcie w zajawce: Uaiecs, CC BY 3.0, via Wikimedia Commons