Narwik, położony daleko za kołem podbiegunowym, nad głębokim Ofotfjordem, to miejsce, które dziś kojarzy się głównie z rybołówstwem i surowym, północnym klimatem. Jednak w maju 1940 roku, w czasie kampanii norweskiej, stał się areną intensywnych walk pomiędzy wojskami alianckimi – w tym polską Samodzielną Brygadą Strzelców Podhalańskich – a niemiecką 3. Dywizją Górską. Co ciekawe, oprócz taktyki wojskowej, logistyki i morale, ogromną rolę odegrała w tej bitwie… geologia.
Skały, które kształtowały taktykę
Dominującymi skałami w rejonie Narwiku są gnejsy i łupki krystaliczne – bardzo twarde, mało zwietrzałe, odporne na erozję. Dla żołnierzy oznaczało to jedno: praktycznie niemożliwe było klasyczne okopywanie się. Zamiast ziemnych umocnień musieli korzystać z tego, co dawała natura – naturalnych szczelin, zagłębień skalnych, głazów czy naturalnych osłon terenu.
Geologia bezpośrednio wpływała więc na taktykę. Zarówno Niemcy, jak i alianci musieli przystosować swoje działania do warunków terenowych, a walki przybierały charakter lokalnych starć o kluczowe punkty obserwacyjne, skały, przesmyki i przełęcze.
Rzeźba terenu – sprzymierzeniec piechoty
Rzeźba terenu w okolicach Narwiku jest typowa dla krajobrazu polodowcowego: strome góry, wąskie doliny, przesmyki między fiordami. To wszystko sprzyjało działaniom piechoty i wojsk górskich, a jednocześnie mocno ograniczało możliwości użycia ciężkiego sprzętu, artylerii czy transportu kołowego.
Naturalne punkty oporu, jak przesmyki, pozwalały niewielkim siłom skutecznie blokować całe odcinki frontu. To właśnie w tych warunkach najlepiej radziła sobie polska Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, doskonale wyszkolona do walk w górach.
Zima w maju – dodatkowe wyzwanie
Chociaż bitwa o Narwik rozgrywała się w maju, warunki były iście zimowe. Śnieg, zmarzlina, zamarznięty grunt i topniejące lody znacząco utrudniały logistykę. Ciężki sprzęt grzązł w błocie, a na wysokościach nie dało się okopywać – skała była zbyt twarda, a zmarznięta warstwa uniemożliwiała jakiekolwiek prace ziemne.
To sprawiało, że kluczowe było opanowanie dominujących wzgórz, z których można było obserwować ruchy przeciwnika i naprowadzać ogień. Polacy zdobyli kluczowe pozycje w rejonie Ankenes i Beisfjord, wykazując się odwagą, wytrzymałością i umiejętnościami terenowymi.
Strategiczne znaczenie Narwiku
Narwik był ważny nie tylko ze względów wojskowych, ale przede wszystkim gospodarczych. Jego port, jako jeden z niewielu niezamarzających przez cały rok na północy, umożliwiał eksport szwedzkiej rudy żelaza z kopalń w Gällivare i Kirunie. Była to surowcowa arteria, kluczowa dla niemieckiego przemysłu zbrojeniowego, dlatego walka o Narwik miała strategiczne znaczenie, które wykraczało poza lokalny kontekst.
Geologia jako cichy bohater bitwy
Kiedy patrzymy na bitwę o Narwik z perspektywy geologicznej, widzimy starcie piechoty w trudnym, alpejskim terenie, gdzie sukces nie zależał od liczby czołgów czy dział, ale od umiejętności wykorzystania terenu, wytrzymałości żołnierzy i improwizacji. Geologia nie była tutaj tylko tłem – stała się jednym z głównych czynników, które zdefiniowały, jak wyglądały walki, jakie decyzje podejmowano na froncie i jaką taktykę przyjęto.
Ilustracja: Lonio17, CC BY-SA 4.0 via Wikimedia Commons